piątek, 12 maja 2017

Przyjaźń dwóch pszczółek

 "Przyjaźń dwóch pszczółek" 

Kacper Goliński, IV a
2018 r.

Cała historia, którą za chwilę opowiem wydarzyła się naprawdę.
A było to tak…
Ubiegłego lata, w pewnym małym ulu na skraju lasu przyszła na świat pszczółka – nazwano ją Henio. Po pięciu dniach w tym samym ulu narodziła się kolejna – Benek.
Od samych narodzin połączyła ich miłość braterska.
Zawsze sobie pomagali i wszystko robili razem. Rozumieli się bez słów.

Na przykład, gdy jeden zbierał nektar, to drugi obserwował czy nie zagraża mu niebezpieczeństwo.
Zwykle do środka kwiatka pierwszy wchodził Benek, bo był młodszy, ale za to zdecydowanie szybszy. Był on natomiast bardziej bojaźliwy, dlatego Henio nad nim czuwał. Henio był bardziej odpowiedzialny, więc zwykle to on decydował z których kwiatów będą zbierać nektar.
Pewnego razu w ulu zapanowała epidemia pszczołogrypy. Henio i Benek jako nieliczni nie zachorowali. Mimo, iż byli jeszcze dziećmi wiedzieli, że muszą zadbać o chore pszczoły.

Okazało się, że lekarstwo na pszczołogrypę to nektar z kwiatów orchidei rosnących na łące nieopodal miasta.
Pszczoły nigdy się tam jeszcze nie wybierały, bo bały się zagrożenia ze strony ludzi.
Brakowało ochotników i wtedy to, ku zdziwieniu wszystkich zgłosiły się na tą niebezpieczną wyprawę dwie najmłodsze – Henio i Benek.
Wyruszyły bez wahania, od razu po nektar. Niestety nie zdawały sobie sprawy, jak daleką i niebezpieczną podróż muszą odbyć. Przebyły całą długość lasu, minęły łąkę, staw i przeleciały obok rzeczki, a kwiatów orchidei jeszcze nie było widać.

Gdy zaczęło się ściemniać, na horyzoncie pszczółki zauważyły małe światełka. Były to domy ludzi, więc wiedziały, że łąka z lekarstwem jest tuż, tuż.
Małe pszczółki opadały już z sił, ale wiedziały, że muszą być dzielne i pokonać zmęczenie oraz strach, bo cały ul na nie liczy. To dodawało im otuchy i sił.
Gdy dotarły na miejsce, były bardzo wyczerpane, ale szczęśliwe.
Wtedy to zapomniały o podstawowej zasadzie bezpieczeństwa, czyli o sprawdzeniu, czy w otoczeniu nie ma ludzi i czy nic im nie zagraża.

Henio bez namysłu wskoczył pierwszy do kwiatka, mimo reguły, że to pierwszy zawsze nektar zbiera Benek, a Henio obserwuje. Tym razem nie działali zespołowo.
Gdy Henio zaczął zbierać nektar, Benek postanowił trochę odpocząć. Nagle Benkowi ukazała się nieznana dotąd postać. Był to człowiek! Zbliżał się w ich kierunku bardzo szybko.
Benek zauważył, że chłopiec biegnie prosto na kwiatka, w którym siedzi Henio i niechybnie go zadepcze!

Próbował krzyczeć, aby ostrzec brata, jednak ten, zajęty nektarem nie słyszał go. Benek wiedział, że musi działa szybko, aby uratować brata.
Niczym błyskawica przeleciał przed nosem chłopca, aż ten zaczął wymachiwać rękoma.
Kiedy po chwili Henio, wychylając się z kwiatka, zauważył co się dzieje, wyruszył na odsiecz bratu. Obie pszczoły kręciły się w tą i z powrotem nad głową chłopca, aż ten postanowił uciec do domu.
Bracia padli z wyczerpania na trawę. Od zawsze wiedzieli, że mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji, ale teraz byli już tego pewni na sto procent.

Po odpoczynku zabrali się do pracy. Zbierali nektar niemal przez całą noc. Nad ranem wyruszyli w podróż powrotną do domu.
Radości było co niemiara, a cały ul gratulował im odwagi.
Od tego wydarzenia wszystkie pszczoły w ulu nazywały ich braćmi odważnymi, bo dokonali czynu, którego jeszcze żadna pszczoła z ula nie dokonała. Bracia wiedzieli, że nie udałoby się to wszystko bez ich wzajemnego zaufania i przyjaźni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz