O Leonie...
Na bydgoski Stary Rynek zwany kiedyś
"Pod kogutem" przybyli trzej bracia z Huty Mostkowej koło Garwolina.
Byli to
Teodor, Leon i Zenon. Synami kupca byli,
o lepszym niż ojciec życiu marzyli. Grodem nad rzeką Brdą bardzo się
zachwycali. Piękne widoki natchnieniem
do malowania obrazów, które co ranek na rynku wystawiali. Bracia mieli wielki
talent, ale mieszkańcy i przyjezdni najbardziej prace Leona doceniali.
Wieść
niosła, że miał dar od Boga i kto będzie miał jego obraz temu niegroźna choroba. Bracia zazdrościli i z Leonem się poróżnili. Pewnego dnia go
opuścili i wyruszyli dalej w świat...
Leona serce
było przepełnione żalem, ale pogodził się z losem i malował dalej. Tłumy
mieszkańców i całe rodziny z różnych stron przyjeżdżały i jego piękne prace kupowały. Malarzowi dobrze się powodziło. Swoje
oszczędności wysyłał rodzinie i cieszył się, że na stare lata bieda ich ominie.
I tak mijał
rok za rokiem, aż nastąpił życia kres. Mieszkańcy i wszyscy, którzy malarza
poznali bardzo go opłakiwali bo stracili człowieka, którego tak długo
podziwiali. Wraz z nim zniknęła dla wielu nadzieja na zdrowie i bardzo się martwili,
że będą żyli krótko i w chorobie.
Wieść o
śmierci artysty obiegła cały świat. Bracia Leona pożegnać go przybyli, a że
byli młodsi
długie lata godnie go zastępowali i swoimi pracami radość sprawiali.
Dla uczczenia pamięci tego ciekawego
człowieka powstało niedaleko Starego Rynku Muzeum Okręgowe im. Leona
Wyczółkowskiego, które do teraz odwiedzamy i obrazy tego malarza podziwiamy.
Ponadto odbywają się tutaj różne warsztaty dla dzieci, które w zabawny sposób
przybliżają dzieciom postać tego znanego i cenionego malarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz