Amelia
Traczyk, klasa IV b
Mój przyjaciel Volt
2018 r.
Spis treści
ZAPOZNANIE WYJAZD NAD JEZIORO
ZGUBIŁAM SIĘ SZCZĘŚLIWY POWRÓT
Volt
to mój pies. Za chwilę skończy 2 lata. Jest rasy Wyżeł Węgierski i mimo dużych
rozmiarów jest słodki jak pączuś z nadzieniem różanym. Psiaki te zostały
wyhodowane, aby na polowaniach aportować ustrzelone ptactwo, tropić po śladzie
lub wystawiać (pokazywać gdzie zwierzyna się chowa). Jednak mój psiak nie
zajmuje się polowaniem ( nie licząc much i motyli, które wystawia i próbuje
zjeść). Volt pracuje z moją mamą, która trenuje psy i jest behawiorystą (psim
psychologiem).
Oprócz
Volta mamy jeszcze jednego psa Fafika lub Bubu rasy Cavalier King Charles
Spaniel, ma już 11 lat i wychowujemy się razem od czasu, kiedy byłam
ośmiomiesięcznym niemowlakiem. Zawsze traktowałam go bardziej jak brata niż
psa.
Mam też młodszą siostrę.
Ma 6 lat, chodzi do przedszkola i uwielbia koty. Pewnie dlatego, gdyż gdy miała
2 latka przybłąkał się do nas mały kociak i
przymilał
się właśnie do niej. Zamieszkał u nas i dostał imię Wojtek. Faktycznie jest
kotem wyjątkowym, ani razu jeszcze nikogo nie podrapał nie ma też typowego
wrednego kociego charakteru.
Ostatnią
osobą, nie mniej ważną, jest mój tata. Jest super kreatywnym rodzicem, kiedy ma
czas. Ma niestety go niewiele, gdyż jest bardzo zapracowany. Prowadzi firmę i
większą część dnia jest poza domem.
Mieszkamy
wszyscy w domku z ogrodem otoczeni lasem i rzeką.
WYJAZD NAD JEZIORO
Bardzo
lubię te dni, kiedy jest wolne i tata nie pracuje. Wtedy przeważnie uwielbiamy
spędzać czas aktywnie na świeżym powietrzu. Tak też było tym razem. Była sobota
rano, za oknem słoneczko już w pełni świeciło i ogrzewało swoimi promieniami
świat. Były wakacje i lato w pełni, moja ulubiona pora roku.
Podczas
śniadania tata zaproponował wyjazd nad jezioro. Wszyscy ochoczo powiedzieliśmy
„TAK!!!” Bardzo się ucieszyłam i po śniadaniu zaczęłam pakowanie. Młodsza
siostra jak nakręcona zaczęła do przedszkolnego plecaczka pakować wszystko, co
wpadło jej w rączki. Nasze psy, jakby wyczuwały, że czeka ich podróż stały koło
drzwi i wesoło merdały ogonami. Tylko kot Wojtek smacznie sobie spał u młodszej
na łóżku i od czasu do czasu zerkał na to co się wyrabiało. Po czym znowu zapadał
w sen.
Jazda
samochodem strasznie się dłużyła. Jechaliśmy w Bory Tucholskie. Jest to
miejscowość malowniczo położona między lasami i jeziorami. W końcu dotarliśmy
na miejsce. Rozłożyliśmy koce i kosze piknikowe z przekąskami. Psy radośnie
węszyły w trawie i co jakiś czas wchodziły do jeziora ugasić pragnienie.
Młodsza nad brzegiem budowała z tatą zamek z piasku dla swoich figurek pet shop.
Mama czytała książkę i co chwilkę spoglądała, co robimy lub dyscyplinowała psy.
Postanowiłam pomóc tacie i siostrze w budowaniu zamku. Potem jedliśmy pysznego
i soczystego arbuza. Następnie wszyscy rozegraliśmy mecz piłki nożnej. Tata
jednak jest tak dobry, że ciężko go okiwać lub zabrać piłkę. Po zakończonej
rozgrywce poszliśmy na koc, aby odpocząć.
W tym momencie, zobaczyłam Volta, który czaił
się na motylka siedzącego na kwiatku. Podeszłam bliżej i wtedy motylek
odleciał. Jednak już namierzyliśmy następnego i jeszcze jednego. I tak razem
bawiliśmy się w wystawianie motylków.
Zabawa
pochłonęła nas na całego. Nie zauważyłam, kiedy oddaliłam się od rodziców na
tyle, że nie wiedziałam gdzie jestem.
ZGUBIŁAM
SIĘ !!!
Od strony
północnej powinno być go najwięcej. Wyznaczyłam kierunki, ale w sumie niewiele
mi to dało, bo nie wiedziałam, w którą stronę się kierować. Wszystkie ścieżki
były takie same i niczym szczególnym się nie różniły. Spojrzałam na słońce,
które zaczynało chylić się ku zachodowi, wtedy powiedziałam do Volta, kierując
swój wzrok ku niemu: „ boję się bardzo i nie chcę spędzić nocy w lesie”.
Usiadłam pod drzewem i rozpłakałam się. Taszek
(tak pieszczotliwie nazywaliśmy Volta) podszedł do mnie i zaczął lizać po
twarzy, ocierając łzy. Przytuliłam się do niego mocno. Wiedziałam, że z nim
jestem bezpieczna oraz, że mnie nie opuści. Wyżły wychowujące się z dziećmi
stają się wobec nich wyjątkowo opiekuńcze, a sprowokowane, staną w ich obronie,
jeśli sytuacja będzie tego wymagała. Poczułam
się trochę lepiej i uspokoiłam się. Mój pies położył się obok mnie, a jego łepek
spoczął na moich kolanach. Zaczęłam go głaskać, to zawsze było dla mnie kojące
zajęcie.
Nagle
doznałam olśnienia. Przecież Taszko umie tropić!!! Mama z nim szkoliła się
poszukiwać zaginionych ludzi w lesie. Skoro jesteśmy razem, to jest też mój
zapach na ścieżce, którą tu przyszłam. Wstałam więc i zdjęłam buta. Dałam go
Voltowi do obwąchania a najbardziej podeszwę. Spojrzałam na niego i
powiedziałam: „SZUKAJ VOLT!!!”.
Od
razu przełączył się na tryb pracy (tak mama zawsze mówi). Przyłożył zimny i
mokry nos do ziemi i zaczął węszyć. Obserwowałam go, jak kluczy w różne strony.
Co chwilę odrywał nos od podłoża i sprawdzał czy jestem.
W
pewnym momencie zatrzymał się i sztywno stał, wpatrując się w jeden punkt. Była
nią ścieżka. Już wiedziałam, że znalazł mój zapach na tej ścieżce. Odwrócił się
i spojrzał z błyskiem w oczach, jakby dawał znak, że mam iść za nim. Nie
pozostało mi nic innego jak to zrobić. Podążałam za moim psem w zupełnej ciszy,
dwa metry za nim, nie chciałam mu przeszkadzać. W tym jego węszeniu i skupieniu
było coś nowego dla mnie. Na co dzień Volt jest postrzelonym i pełnym
młodzieńczego zapału psem, którego tylko mama ogarnia. Przed sobą miałam nagle jakby innego psa . Opanowany, skupiony i zdeterminowany w
dotarciu do celu. Do odnalezienia naszej rodziny.
SZCZĘŚLIWY POWRÓT
Nie
wiem jak długo szłam za Voltem. Byłam wpatrzona w mojego psa, aż nagle On
zatrzymał się. Najwyraźniej z daleka coś zauważył. Podeszłam do niego i
odetchnęłam z ulgą. Z oddali zobaczyłam mamę, siostrę i Bubu. Nie było jednak
taty?! Przytuliłam się do mojego psa, ucałowałam go i szepnęłam na ucho:
„dziękuje Taszko, że mnie uratowałeś i odprowadziłeś do rodziców”. „No dalej
przyjacielu, już dobrze, nie musisz już mnie pilnować”. Po tych słowach obydwoje zaczęliśmy biec ile sił w nogach do naszej rodziny.
Wpadłam mamie w ramiona,
przytuliłam siostrę i Fafika. Okazało się, że tata nadal mnie szuka, a mama
miała czekać na wypadek, gdybym sama się odnalazła. Powiedziała też, że
wierzyła w to mocno, bo był ze mną najlepszy tropiciel pod słońcem. Gdy tata
wrócił, opowiedziałam ze szczegółami swoją przygodę. Jak dzięki obecności Volta
czułam się bezpiecznie. Jak mnie pocieszał i odnalazł drogę powrotną.
Całą drogę do domu w aucie przespałam. Na miejscu poczułam
wielką ulgę wchodząc do swojego pokoju. Tej nocy i przez kilka następnych Volt
spał ze mną, czego nigdy nie robił. Mama stwierdziła, że nadal emocjonalnie to
przeżywam i czuję niepokój, więc musi mnie strzec.
Zrozumiałam
wtedy moją mamę i jej wielką miłość, a zarazem pasję do psów. Przede wszystkim
jednak spojrzałam na moje psy z innej perspektywy. Jako empatyczne i pełne
bezwarunkowej miłości, które zrobią wszystko, aby nas uszczęśliwić.
Od
tej pory Taszko to mój przyjaciel i obrońca. Powiernik sekretów i najlepszy
towarzysz zabaw.
Kiedy posiadamy kota to naprawdę dość istotne jest to, aby go dobrze wychować. Mi spodobał się wpis o kociakach w https://praca24.ovh/najbardziej-znane-koty-w-calej-europie-poznaj-krotkowlose/ i moim zdaniem jest tak, że na pewno wielu z nas również tak uważa.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW moim mniemaniu koty są bardzo ciekawymi pupilami i na pewno warto jest je posiadać u siebie w domu. Również fajnie napisano o nich w https://www.sucha24.pl/wydarzenia/powiat/item/15878 i ja myślę,iż takie kociaki są po prostu słodkie. W takiej sytuacji ja także myślę o tym aby wziąć jeszcze kolejnego kociaka do siebie do domu.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń